Częstymi goścmi tu jesteśmy, bo nie ma nic lepszego, niż miejsce z ogromnymi oknami, przyjemnym kolorem mebli, bardzo ładnym wystrojem i ogólnie panującą pozytywną atmosferą. Znacie mnie i wiecie, że czasami to nie jedzenie stanowi najważniejszy punkt przemawiający za danym miejscem. Oczywiście pod tym wzgledem Marmolada Chleb i Kawa też spisują się całkiem nieźle. No i przyznać muszę, że są całkiem po drodze, są całkiem niedaleko. Właściwie rzut beretem z centrum Gdańska, rzut beretem z Wrzeszcza, rzut beretem z Sopotu. Wszystko jadac do, wracając z. Nie ma problemu z parkingiem (mimo tego, że do parkometru trzeba wrzucić kilka groszy), a miejsce w lokalu staram się rezerwować jadąc tam, tak na wszelki wypadek, bo całkiem sporo ludzi lubi tam jeść.
Nauczyłam się też rezerwować krzesełko dla młodego, bo tych niestety jest tam mało. I chociaż istnieje legenda mówiąca o tym, że mają aż dwa krzesełka, to nawet obsługa nie do końca chyba w nią wierzy. I tutaj widzę całkiem spory błąd, bo dawno już minęły te czasy, gdy rodzicie z dziećmi siedzą w domach. Myślę, że krzesełek powinno być więcej, wszak złożone nawet na zapleczu wiele miejsca nie zajmują. Zresztą raz trafiliśmy w taki czas, gdzy dzieci było dwoje, krzesełko jedno. Na dodatek młody zjawił się w lokalu jako pierwszy i pani z obsługi nawet powiedziała, że nam krzesełko przyniesie na górę, a tu klops, bo z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu krzesełko trafiło do dziecka, które przyszło później... no ale nic to, nie chcecie przeciesz czytać żali mamuśki.
Zresztą ja też nie jestem jakaś taka specjalnie czepialska i drobne incydenty tego typu nie zniechęcają mnie do dobrego lokalu. Pisze o nich z potrzeby pokazania Wam całości i pełnego obrazu, takiego recenzenckiego poczucia totalnego subiektywizmu :)
Wracam więc do tego dnia, kiedy głodni po długim podziwaniu wystawy w ECSie, dotarliśmy do Marmolady. Zarezerwowane miejsce (i fotelik) już na nas czekały. Menu szybko pojawiło się na stole. Szybkie zamówienie (chociaż o drożdzówce musiałma przypominać) i w miarę normalne oczekiwanie na obiad.
Teraz Ci, bez dzieci, zakrywają oczy, a Ci z dziećmi czytają o kąciku dla dzieci. Bo to super, że jest. Jest stolik, jest krzesełko, do kolorowania coś i kredki są (do kolorowania pokolorowane przez kilkadziesiąt dzieci, ale nie wymagajmy, żeby lokal kupował co kilka dni nowe, opanujmy się), są zabawki, jest nawet kuchnia i bujaczek, jest i dywan. I niby wszystko się zgadza, a jednak szkoda, że na dywanie stoją mebelki, więc nie spełnia swojej funkcji (siedzące dziecię bawi się nie na podłodze, tylko na miękkim dywaniku), a miejsca nie ma, żeby to wszystko z niego zdjać. Ale kącik jest? Jest! Więc odczepcie się,
I jakoś tak uczucia mam mieszane i sami widzicie, że jeździć tam chcę, bo jedzenie dobre, ale taka jakaś gorycz przeze mnie przemawia, bo pewnie pojawiać się tam będziemy rzadziej, czego bym nie chciała, a wszystko przez to, że młody nie czuję się tam za dobrze. I poczucie mam, że szkoda, że niewiele trzeba, żeby to zmienić i skoro już chętni są w lokalu, żeby przyjmować rodziny z dziećmi, to może warto by zrobić jakiś głębszy research i dowiedzieć sie co tak serio rodzicom odpowiada (dla tych mniejszych i tych większych). Bo wiecie, albo robić coś na 100%, albo na 100% nie robić. Mam rację?
Wracając jednak do jedzenia, to zawiedziona nie jestem. Tradycyjnie zresztą. Wysoka jakość składników, starannie przygotowane potrawy, bardzo dobrze wyważone proporcje, czasami zbyt posolone, ale sól uwielbiam, więc narzekać nie będę (idealnie by było, gdyby frytki nie były tak bardzo wysmażone). Do tego wszystkiego, poza żołądkiem, najeść się mogą i oczy, bo to wszystko wygląda tak smacznie i estetycznie. Sami widzicie więc, dlaczego nie chcę z nich rezygnować! Może Marmolada przeczyta, może część zabawek wywali, żeby mniej było, ale za to użyteczniej, może dokupi fotelik, może wzbogaci menu dziecięce (dzieci lubią też kaszę :) ), a wtedy ja nie będę stamtąd wychodzić! (I to nie jest groźba :P ).
Ot i wygadałam się. Ja matka :)
MARMOLADA CHLEB I KAWA, WRZESZCZ, UL. SŁONIMSKIEGO 5