Sopot pięknym miastem jest. A zwłaszcza w przepiękną, wiosenną sobotę. Cieplutki i skąpany w słońcu, tłoczny, jednak nie przepełniony turystami. Uwielbiam, bo czuję się tam jak na wakacjach. Rozluźniający spacer po plaży, alejkami wkoło dwóch potężnych hoteli i niedaleko Zatoki Sztuki. I tak stopniowo, mijając molo, podążamy w górę, ku Monte Casino, by tuż za Galerią Sztuki skręcić w lewo i po kilkunastu metrach, praktycznie vis a vis maleńkiego parku z białymi ławkami, wejść do przyjaznego i całkiem nowoczesnego wnętrza, na śniadanie. W taki oto sposób znaleźliśmy się (ona i on) w Restauracji Sanatorium. Od wejścia od razu, intuicyjnie uderzyliśmy w prawo i idąc wąskim, ale przejrzystym pomieszczeniem dotarliśmy do sporego stolika tuż koło okna. Miejsce naprawdę przyjemne, ustrojone długimi sznurkami, dającymi odczuć, że tuż obok jest morze. Całość wystroju idealnie nadająca się do porannego relaksu. Zresztą ja po prostu uwielbiam jasne wnętrza. Dodatkowo nie pojawiła się jakakolwiek obawa o jakość jedzenia (która często towarzyszy przy okazji eksplorowania nowych miejsc), ponieważ ilość klientów mówiła sama za siebie: "jest u nas dobrze, jest dużo klientów, na pewno jest świeżo".
Menu leżało już na stole, a uśmiechnięta pani po chwili przyjęła nasze zamówienie. Śniadanie angielskie (jaja sadzone, bekon, kiełbaski, pomidor z grilla i tost, którego niestety nie było), śniadanie włoskie (szparagi, żółty ser, plaster szynki, tost i jajka sadzone). Wszystko to podane z koszykiem wybornego (całkowicie bezsprzecznie) pieczywa. Do picia herbatka (dodawana gratis do śniadania) i sok pomarańczowy.
Czas oczekiwania około 15/20 minut, bardzo przyjemnie spędzonych. Pozycja rozwalonego kota na kanapie. Idealna na leniwą sobotę.
Powiem Wam, że bardzo spodobał mi się sposób parzenia herbaty i cały ten arsenał akcesoriów. Mieliśmy spory ubaw, a on zawyrokował, że musimy mieć podobny ubaw w domu...
Zajechało jedzonko. Trudno mi się teraz pisze, bo znowu jestem głodna i bardzo chętnie zatopiłabym w tym zęby jeszcze raz (niestety jest 21, a śniadanie serwują do 13-ej...). Przede wszystkim podkreślę, że pieczywo w koszyki pierwsza klasa. Śniadanie włoskie o zaskakującym smaku, zapewne wywołanym szparagami. Tost czosnkowy bardzo smaczny, chociaż jak dla mnie za dużo szynki. Jajko usmażone perfekcyjnie z wylewającym się żółtkiem. MNIAM! Ale i tak nie podołałam całości. Natomiast on, poza dojedzeniem mojej porcji, zachwycał się śniadaniem angielskim. I chociaż nie było ono takie, jakie jedliśmy w Liverpoolu (głównie bekon był za gruby, brakowało fasoli, ziemniaczanych placków i tego nieszczęsnego tosta), to mimo wszystko bardzo mu smakowało. Zresztą tak po wyglądzie wiem, że sama chętnie bym je wszamała. Żebyście mieli obraz całości dodam, że herbatka z cytryną pyszna i soczek wyborny. Aż zdziwienie bierze, że wszystko mi się tak podobało.
Nie mogło być inaczej. Miła obsługa, interesujący wystrój, Sopot i pełne brzuchy. Zapłaciliśmy więc około 46 złotych i uderzyliśmy w stronę molo. Czy ja już Wam mówiłam, że Sopot pięknym miastem jest?
w śniadaniach nic nie przebije formuły all u can eat. 46 zł to sporo - nawet jak za tak apetycznie opisane dania. W Sopocie wypróbujcie Slow Starters , albo może tym razem to ja będę pierwsza?
OdpowiedzUsuńmimo wszystko to śniadanie dla dwóch osób. Niewiele mniej zapłacisz w innych, śniadaniowych, lokalach
Usuńteż rzuciło mi się w oczy że drogo, no ale to sopot :)
Usuńśniadania w sanatorium bardzo lubię :) dobre są jeszcze w Mount Blanc 100 metrów wcześniej. 50zł to norma za dwie osoby.. w MB jest 10% taniej z kartą Sopocką :) z naprawdę pysznych i baaaardzo tanich śniadań polecam bar mleczny Syreną w Gd Wrzeszcz -jajecznica na maśle z 2 jaj 1.76! jest idealna :) slow starters - b.dobre burgery -tylko proście o mniej wysmażone jak takie lubicie.
OdpowiedzUsuń