piątek, 21 lutego 2014

Loveat

Gdy na drodze stają niespodziewane przeszkody i nie możemy zrobić tego, co zamierzaliśmy, to w efekcie wychodzi na to, że docieramy do zupełnie nowych miejsc, które okazują się niezwykle ciekawe. I tak, skoro zmuszona zostałam na dłuższe poszukiwania czegoś na wynos, dotarłam do miejsca, które od razu, od pierwszego wejrzenia, zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Można by nawet rzec, że małe, a cieszy, bo lokalik o którym mowa to ciemny prostopadłościan (powiedzmy), niewielkich rozmiarów, który w magiczny sposób mieści całkiem sporo ludzi, kanapek, sałatek, zup, koktajli, kaw, herbat, czekolad i zapewne jeszcze jakiś innych cudów. 
Miejsce to zapewne działa tak, że szybciutko wchodzisz, kupujesz przekąskę (patrząc na wybory klientów, to hitem musi być zupa) i wylatujesz do pracy, szkoły, czy gdziekolwiek potrzebujesz. A jeśli masz odrobinę czasu, lub po prostu nie jesteś fanem jedzenia w biegu, to (również w magiczny sposób) jest tam kilka krzesełek (moje ulubione wydanie, czyli frontem do szyby), gdzie możesz się na spokojnie posilić (może nie jakoś turbo spokojnie, bo jednak miejsca mało, ale w sam raz na "jem i idę"). 
Ceny, powiem Wam, że całkiem przystępne, bo za 10 zł można skompletować sobie jedzeniowo-napojowy zestawik, obsługa wygląda na przyjemną i raczej wyluzowaną, a jednocześnie uwijającą się szybciutko, szybciuteńko, bo musicie wiedzieć, że kolejkę mają praktycznie cały czas (przynajmniej przez te 15 minut, które spędziłam w okolicach Loveat). Próbowałam nawet poczekać na odrobinę luzu (bo wiecie, w zestawie z synkiem zajmujemy sporo miejsca), ale w końcu dałam sobie spokój i zwyczajnie wpakowałam się (mam nadzieję, że mimo wszystko ku obojętności, a nie złości współkupujących) do środka w celu zakupu ciepłego napoju na zimny i odrobinkę deszczowy dzionek. Wybór padł oczywiście na gorącą czekoladę (dostępnej w wersji małej, średniej, dużej i jeszcze większej), którą zapakowana mi do kubeczka wielkości "L", za którą zapłaciłam 5,60 (co tylko pokazuje, że za całkiem przyzwoitą cenę można podać bardzo dobry napój. Niektóre lokale powinny przyjść tu na korepetycje!). Pięknie przyozdobiono ją bitą śmietaną i sosem (nie zdążyłam zaoponować przez tak dużą obfitością dobra) i przekazano mi w uroczym kubeczku. Co prawda nie był to kubeczek customowy, ale przynajmniej nie wyglądał jak wszystkie inne kubeczki do ciepłych napojów. 
Żeby ukoronować moje zachwyty nad Loveat dodam tylko, że czekolada bardzo dobra. Odpowiednio słodka, odpowiednio gorzka, odpowiednio ciepła i odpowiednio płynna. Odpowiednio na odpowiednią porę, czyli w sam raz!
Jeszcze na koniec dodam, że z niecierpliwością oczekuję kolejnej okazji, żeby wypróbować tam inne smakowitości. Ot, co! 

LOVEAT, SKM POLITECHNIKA, GDAŃSK, UL. TRUBADURÓW 8

Lubisz ten wpis? Polub fanpage'a :)

4 komentarze:

  1. Kochanie, ale możesz też tam zbierać punkty i wymieniać na gratisową kawę.
    Polecam! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojojoj, to mnie nie poinformowano. Pewnie dlatego, że czekolada to inne imprezy

      Usuń
    2. chyba mają za dużo klientów w stosunku do produkowanych kart stałego klienta - mi się ostatnio udało dostać, ale kiedy mój brat zapytał jakiś tydzień później, to już nie mieli:)

      polecam gorąco ich kanapki - to jest bajka <3

      Usuń
    3. powiem Wam, że ostatnio co ich szukam, to zamknięte. Zła passa jakaś...

      Usuń