

Siadamy w ogródku, bo jest całkiem przyjemnie. Na wszelki wypadek wchodzę do lokalu bo nie ma kelnerek na zewnątrz, a nie chciałabym ryzykować, że przez długi czas nikt mnie nie zauważy. Zabieram jedno menu i wracam. Okazuje się jednak, że już po chwili przychodzi uśmiechnięta pani i podaje mi drugie menu. Chwilkę potem wraca, bo dostrzega plamę na naszym stoliku i chce się jej pozbyć, żeby nic nie zakłóciło nam przyjemnego popołudnia. Bardzo przyjemnie!

Zastanawiam się jednak nad tym, że w lato wiele tracę, bo nie wchodzę do środa, nie oglądam, nie obserwuję, tylko zadowalam się ogródkiem i obserwowaniem Gdańszczan wymieszanych z turystami. A, że tracę wiele, to wiem na pewno, bo pani z sąsiedniego stolika, która koniecznie musiała wejść do środka (za dużo kawy), zrelacjonowała swojej koleżance, że w środku jest po prostu pięknie.
Następnym razem siadam w lokalu i rozkoszuję się wnętrzem. Nie ma to tamto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz