Gdyby spacerować mi zakazano zwariowałabym! A jak najlepiej spaceruje się jesienią? Odpowiedź jest prosta, bo doskonale wiecie, że z herbatą. Nad morzem, w Brzeźnie, szukały dwie one knajpki, która wyglądała na tyle wiarygodnie, żeby kupić od nich herbatę na wynos. Stanęło na Tawernie Nadmorskiej. Znalazł się tam również terminal płatniczy, więc wszystko układało się po naszej myśli. Wnętrze przejrzyste, pełne okien, klientów mało, personelu dużo. Taki drobny dysonans. Ale można spojrzeć na to z innej strony- jedzenie na pewno serwowane jest szybko. Szkoda też, że nie było żadnej ciekawej herbatki, tylko po prostu woda i saszetka. No ale nie mogę narzekać, bo tawerna to tawerna. Na herbacie na pewno biznesu nie zbudowali.
W każdym razie wybrałam miętę, odpowiednio gorącą wodę, dostałam dwie saszetki cukru i grzeczny "small talk" z panią za kontuarem. Zapłaciłam 4,90, ponarzekałam na zimno i brak słońca, oparzyłam palce o niezbyt dobrze przystosowane do wrzątku (nawet mimo podwójnej osłony, o święta marnotrawności!) kubki, wygięłam od tegoż wrzątku mieszalnik i wyszłam wdychać jod. Bezcenne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz