Bary mleczne są cudowne nie tylko pod względem jedzenie, ale i rewelacyjnych cen. Tanio, smacznie, szybko, tylko niestety bardzo często mało estetycznie. A tu popatrzcie! Jeden z bardziej znanych barów mlecznych w Gdańsku przeszedł intensywną metamorfozę i teraz, poza kulinarnymi pysznościami, serwuje też całkiem niezły wygląd.
Postanowiliśmy go dzisiaj odwiedzić, i chociaż plan był na jedzenie na wynos, po zobaczeniu talerza z chłodnikiem uznaliśmy, że najlepiej zje się nam na miejscu. W barze kolejka, która nie tylko dała odrobinkę czasu na prześledzenie menu (naprawdę odrobinkę, bo wszystko szło szybko i sprawnie), ale też możliwość szybkiego zapuszczenia żurawia. I powiem Wam, że nie odstrasza już, jak kiedyś, brzydkimi stołami i brakiem powietrza, ale zachęca przestrzenną formą, nowoczesnymi stolikami, mapą Gdańska i ogromnymi fotografiami, a do tego ma do zaoferowania nowocześnie urządzone piętro (dostępne dla niepełnosprawnych dzięki mini windzie) ze stosunkowo intymną atmosferą. Zupełnie nie jak bar mleczny (Jeden z klientów wyraził głośno opinię, że wygląda tu jak w restauracji i powiem szczerze, że wiele się nie pomylił).
Wróćmy jednak do głównego celu wizyty, czyli zjedzenia obiadu. Menu bardzo domowe (przyjemna niespodzianka, bo można zjeść tam kresowe kartacze, które do tej pory spotykałam tylko w Augustowie), bo i ziemniaczki i mizeria i kotleciki mielone i schabowe, do tego naleśniki, pierogi i czego tylko dusza zapragnie. Dokładnie takie jedzenie, jakie każdy Polak lubi najbardziej i jakim zawsze zachęcały nas bary mleczne. W sumie to nie wiedziałam co zamówić, a stwierdzenie "wszystkiego po trochu" nie wchodziło w rachubę (za mały żołądek niestety). W końcu stanęło na dwóch porcjach chłodnika z jajkiem, naleśnikach z twarogiem, śmietaną i cukrem, ziemniakach i mizerii. Wszystko za zawrotną kwotę 17 złotych. Obsługa, jak pisałam, sprawna, uśmiechnięta, konkretna i miła, odrobinę zmartwiona brakiem drobnych (ważna informacja, nie ma tam terminala płatniczego, więc warto zaopatrzyć się w gotówkę), ale mimo to całkiem przyjemna.
Z pełnymi tacami znaleźliśmy wygodne miejsce na piętrze (dół i ogródek wypchane do granic możliwości) i zabraliśmy się za jedzenie. Chociaż on stwierdził, że chłodnik jest taki sobie, to nie powstrzymało go to przed zjedzeniem dwóch porcji. Co do naleśników byliśmy zgodni, że są pyszne, a twaróg z nich jest wysokiej jakości. Mizeria i ziemniaki sprawiły, że poczułam się jak w kuchni babci. Dokładnie tego mi było trzeba.
Wreszcie bar mleczny z prawdziwego zdarzenia, gdzie nie wychodzi się z ulgą, bo tłoczno i nie wstrzymuje się z wizytą z obawy o przesiąknięcie zapachem jedzenia. Całkiem poważny i smakowity punkt na kulinarnej mapie Trójmiasta. Zdecydowanie polecam :)
BAR TURYSTYCZNY SZEROKA 8/10 GDAŃSK
Mieć do pracy na 10 to idealna okazja na wizytę w Barze. Wpadliśmy na śniadanie, ale naleśnikasy były tylko z kapustą, więc postanowiliśmy zaszaleć. 2X Kasza gryczana, gulasz z pieczarkami, surówa 1 z porów, 2 z marcziwy. i 2 pyszne esencjonalne kompoty. całość - 25 zł. Obiad na śniadanie, po którym głodni byliśmy dopiero na kolację. Szybko, miło, z uśmiechem, pod wielką fototapetą z Żurawiem.
OdpowiedzUsuń