Uwielbiam wracać w fajowe miejsca. A mówiąc ściślej, on i ona uwielbiają. Najlepsze jest to, że praktycznie każdy lokal ma kilka odsłon. Możecie iść gdzieś na obiad, na śniadanie, na kawę, na piwo, na deser, na cokolwiek chcecie. Za każdym razem jedno miejsce może objawić się na miliony różnych sposób (gdzieś coś o tym pisał Eco).
Stąd też, gdy mieliśmy ochotę na letnie orzeźwienie, wybraliśmy się do Cafe Facotum. Zamiast kawy postanowiliśmy zamówić owocowe koktajle i smooth drinki. I jak zwykle, miła pani na kontuarem postawiła na niestandardowość i przyrządziła coś specjalnie dla nas. Lekka wariacja na temat kwaśności koktajlu, dzięki czemu dostałam wyśmienity deserek ze szpinakiem (!!) i dużą ilością limonki. Ogólnie składników było dużo, aż trudno spamiętać, a efekt powalający. Do tego dwa koktajle Drakula z burakami i kilka owocowych drinków. Efekt na zdjęciu.
Nie myślcie sobie, że aż tyle było dla niej i dla niego! O nie! Z odsieczą przyszli jeszcze oni! Cała czwórka (no dobra, drinków jest pięć... zamówiłam dwa...) wywaliła swoje cielska na stolikach przed kawiarnią i oddała się kontemplowaniu okolicy. A w Gdańsku jest co kontemplować...Prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz