Jesteśmy znowu w Warszawie! I nadarzyła się okazja, aby przedstawić Wam lokal, w którym zjedliśmy kolację. Kolacja! Rzadko nam to się zdarza. Oczywiście ta dzisiejsza nie była wykwintna, ale sprawiła mi wiele radości. A pisząc wiele, myślę ogromnie dużo! Otóż natrafiliśmy na lokal (fast food?), gdzie serwowane są praktycznie tylko frytki! Raj na ziemi dla mnie. Menu składa się z różnych rodzajów frytek. I tak sa: belgijskie, zwykłe proste, łódeczki, kręcone, wesołe buźka, ćwiartki ziemniaków. Do tego milion sosów do wyboru, eleganckie wykałaczki i trzy rozmiary (chyba trzy...), czyli małe, średnie i XXL. I średnie to na prawdę średnie (400 gram), a XXL to na prawdę XXL (600 gram, ponad pół kilo ziemniaka!). Cenowo kolejno: 6, 9 i 12 (13?) złotych. I chociaż sam lokal nie sprzyja długim posiedzeniom, raczej coś na zasadzie: wybierz, zapłać, poczekaj 10 minut, weź, osól i wyjdź, to jednak warto, bo... jest to loka pełen frytek!
Lokal pełen frytek...wciąż nie mogę uwierzyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz