wtorek, 16 kwietnia 2013

Pizzeria Sicilia


Nie ma to jak pizzowy wieczorny głód. Chociaż muszę Wam przyznać, że głodu doświadczył tylko on, bo ona nie miała ani odrobiny ochoty na cokolwiek, a na pewno nie na jedzenie. Niestety... obrączka zobowiązuje, więc we dwójkę udali się do Gdańska, bo gdzieś tam obiło się jemu o uszy, że jest nowa, całkiem dobra pizzeria. Okazało się, że znalezienie jej było bardzo łatwe. Wystarczy odnaleźć na mapie kościół św. Mikołaja, kilka popularnych gdańskich lokacji i gdzieś tam między nimi niewinnie, w szeregu, świeci się światełko pizzerii Sicilia
Jako, że dotarliśmy do Gdańska stosunkowo późno, jedyna opcja, która wchodziła w grę, to pizza na wynos (nie lubię wchodzić do lokalu kilka minut przed zamknięciem i zmuszać wszystkich, aby przeczekali moje spokojne szamanie, które najczęściej w takiej sytuacji, spokojne nie jest wcale). Przekroczyliśmy zatem próg pizzerii i oto stała się rzecz niesłychana. Z absolutnego nie-chcenia-niczego okazało się, że ona koniecznie ma ochotę ma pizzę. Nałożyło się na to wiele elementów. Po pierwsze prawdziwa włoska pizza od prawdziwych włochów (!!!), poza tym absolutnie fenomenalny zapach wybornego ciasta i świeżych składników (o 22!!!), i na koniec wystrój jak we włoskiej prowincji. Ona uznała, że kupuje ten klimat, a więc i kupuje pizze. Zresztą czekać nie trzeba było długo, bo już po około 5 minutach pizza zalotnie dymiła się w naszych dłoniach. Szybko do domu i jeść!

Zapłaciliśmy całkiem niewiele, bo i pizze niedrogie. Około 35 złotych za dwa egzemplarze obficie skropione dodatkami wszelkiej maści. Co prawda nie znajdziecie tam typowej pizzy salami, pepperoni i całej tej reszty tradycyjnie spotykanych w Polsce pizz. Znajdziecie tam za to pizze, które są dumne z faktu, że pizzami są. Takich ze świecą szukać (najlepiej w piecu).

Smak? No domyślcie się sami. Nie mogę przecież zdradzać wszystkiego. Niech tylko za podpowiedź posłuży Wam kolejny raz podkreślone świeże składniki, cudowne ciasto i włoski klimat. Jak jest? Jest dobrze! 




2 komentarze:

  1. Cóż... ja miałem do tej pory dwa podejścia do tej knajpki. Za pierwszym razem nie udało mi się ostatecznie dotrzeć, za drugim nie było dla nas miejsca, o czym w wyjątkowo niemiły sposób dowiedzieliśmy się od kelnerki. Ale po tak entuzjastycznej opinii dam im jeszcze jedną szansę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety tak to już bywa, że czasami jedna knajpa dla kogoś jest idealna, a inna osoba ma zawsze pecha do obsługi. Mnie samej się to zdarza w kilku knajpach, które moi znajomi zachwalają. A ja jakoś nie rozumiem czemu... wiesz... ludzie to tylko ludzie, dlatego zawsze daję szansę numer dwa :)

      Usuń