poniedziałek, 3 czerwca 2013

Naleśnikarnia Marta

W kurorcie jest idealnie. Zwłaszcza jak jest piękna pogoda. Tylko czasami problem pojawia się, gdy trzeba coś zjeść, bo nie każdy ufa sezonowym budkom. Ale nie martwcie się, bo poszukam dla Was tych najlepszych :) 
Piękna pogoda, przyjemne słońce, morska bryza i przedstawienie teatru Bliza przyciągnęły mnie do Chałup (pozdrawiam serdecznie utalentowanych aktorów!). Zresztą nie ma nic cudowniejszego, niż obcowanie ze sztuką i spacer nad morzem (albo kąpiel, jak w przypadku niektórych moich towarzyszy). Wiadomo też, że woda wzmaga apetyt, dlatego już na samym początku, gdy tylko zobaczyłam między domami odrobinę fal, uznałam, że czas na coś słodkiego. Idealnie się do tego nadają gofry. Po zasięgnięciu opinii wśród mieszkańców okazało się, że najlepszym lokalem na tego typu frykasy jest Naleśnikarnia Marta (piękne imię :) ). 
Znajdziecie ją praktycznie na początku regularnej zabudowy Chałup. Przyjemna drewniana budowla, która cała aż tryska latem i szeroko rozumianym relaksem. Bardzo pozytywne wrażenie, które trwa cały czas, bo obsługa (nie wiemy czy to była Marta, ale na pewno była bardzo uśmiechnięta) jest przyjacielsko nastawiona do klienta i aż miło zamawiać. Nie wspomnę o cudownym zapachu świeżych gofrów i naleśników (oczywiście wachlarz potraw jest tutaj o wiele większy). 
Zamówiłyśmy więc (słodycze to domena kobiet) trzy gofry: z cukrem pudrem, z nutellą (!!!) i z truskawkami i bitą śmietaną. Garść rozkoszy za 18 złotych. Czas oczekiwania około 3-4 minuty. Wywołano nasz numer przez mikrofon (bardzo lubię te momenty, są takie ekscytujące) i zabrałyśmy się za pałaszowanie. Muszę Wam powiedzieć, że gofry pyszne. Ogromne i chrupiące, dodatki smakowite i świeże. Myślałam, że wchłonę dwa, ale ich wielkość zweryfikowała moje zamiary (dobrze, że w pobliskiej chacie czekało wsparcie). 
Cóż mogę Wam rzec? Na słodkości w Chałupach trzeba iść przede wszystkim do Marty. Ale nikogo to nie dziwi, Marta to zawsze solidna firma :) 
Pozdrawiam, Marta

1 komentarz: