sobota, 29 grudnia 2012

Cafe ... Kultura

Dosyć dziwnie będzie tym razem, bo byliśmy w kawiarni, która postanowiła nie mieć szyldu. Nie wiem czy tymczasowo, czy permanentnie. Przeszukałam internet i doszłam do tego, że lokal w którym byłam to Cafe Kultura, ale pewności nie mam... Brak informacji zbytnio kulturalny nie jest, ale co tam. Kawiarnia ulokowana jest w piwnicy kamienicy ( taki rym mały, a co!) i muszę przyznać, że ogródek jest dosyć tajemniczy, przytulny i całkiem pozytywnie nastrajający. Zresztą cały lokal ma taki klimat, bo ma się wrażenie (zresztą nie tylko na wrażeniu się poprzestaje), że w środku pełno jest tajemniczych pokoi, zakamarków i wszelkich, szeroko rozumianych, miejsc. Bardzo dużo tam wszystkiego. Szafki, szafeczki, tkaniny, narzuty, kotary, zasłony, kanapy, stoliki, fotele, lampki, obrazki, szable, kwiaty, filiżanki,miliony bibelotów. Całkiem sporo również plam na obrusikach i odrobina kurzu, ale zdarzają się lokale, którym to nawet pasuje. Dopóki naczynia, w których podawane są potrawy, są czyste, jest dobrze. Bibelotownia na wysokim poziomie. Dużo zakamarków, w których można usiąść i się odprężyć. Duży plus za to, że siedząc tam ma się ochotę wypróbować każdą miejscówką. Do tego goście sprawiają wrażenie zadomowionych od pierwszego posadzenia. Wyluzowanych od pierwszego zamówienia.
Jednak, żeby być z Wami zupełnie szczera, muszę wyrazić wątpliwość, jakoby to miejsce było takie w sposób naturalny. Sprawia wrażenie odrobinę za bardzo wystylizowanego. Najbardziej widać to po obsłudze, która nie jest przesiąknięta klimatem. Może gdyby popracowali nad tym byliby bardziej autentyczni. No ale nie będę się już czepiała.
Zamówiliśmy dwie kawy, herbatę i czekoladę. Niestety mój cudowny mąż, którego milion razy prosiłam, żeby takie rzeczy zapamiętywał, nie jest w stanie powiedzieć mi ile zapłaciliśmy. To, co wiem na pewno, to fakt, że nie przeraziły mnie ceny, ani nie zwaliły z nóg z powodu swojego niskiego poziomu. Zakładam absolutnie normalne, wyśrednione stawki. 
Smak kawy i herbaty określony został na "ok". Ja przyzwyczaiłam się do wylewności męża, czas na Was. Czekolada bardzo dobra, jedna z lepszych, jakie piłam. Gęsta i o pięknym kolorze. To, co mi przeszkadzało, to grudki. Miałam wrażenie, że ktoś nie przyłożył się do jej podania. Co prawda rozpływały się w ustach i praktycznie ich nie czułam, ale o wiele lepiej by było, gdyby ich nie było (kolejny rym, a niech mnie). 
Wrażenia? Całkiem przyjemnie i pewnie tam wrócę. A minusy? Nie zrobię tego w najbliższym czasie. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz