wtorek, 27 sierpnia 2013

Kameleon

Witamy na blogu Pruszcz Gdański, w którym wylądowałam dzisiaj około godziny 10:00. Nie zdążyłam wcześniej wypić żadnej dobrej kawki, więc uznałam, że trzeba naprawić ten błąd. Pozostała część mojej wycieczki uznała, że to odpowiednia pora na coś słodkiego, wiec sami widzicie, nie było wyjścia, trzeba było szukać interesującego miejsca z ogródkiem, coby połączyć nasze potrzeby i piękną pogodę. 
Nie było to takie proste, jak pozornie może się wydawać, ale w końcu na alei Ks. Waląga 3, dostrzegłyśmy całkiem przyjemny ogródeczek, który okazał się być własnością restauracji i kawiarni Kameleon. Miejsce wyglądało zdecydowanie pusto. Dwójka klientów w ogródku, a poza tym cisza i spokój. W środku nikogo nie było, poza kameleonem w terrarium (dojrzałam go! ha!). Obsługa też gdzieś zniknęła, więc początkowo byłyśmy odrobinę zagubione. Na szczęście odnalazłyśmy menu i potem już poszło gładko, bo razem z menu pojawiła się uśmiechnięta kelnerka, która radośnie odesłała nas do stolika i już po chwili gotowa była przyjąć zamówienie. 
Zamówiłyśmy deser truskawkowy i LatteCoffeeToffee. Wszystko za 23 złote. Czekać nie trzeba było zbyt długo (zaledwie kilka minut), niestety zamówienie nie zostało podane jednocześnie. Kawa pojawiła się szybciej. Na szczęście była zimna (na taką pogodę polecam tylko zimne kawki), więc spokojnie mogłam poczekać, niemniej lepiej by było, gdyby i deser i kawa pojawiły się jednocześnie. 
Tak, czy inaczej nasze zamówienie było całkiem przyjemne. Kawa na spodzie wyposażona była w sos toffee, który w przyjemny, ale nie narzucający się sposób, sprawiał, że całość była słodkawa. Pasowało mi również to, że smak kawy nie był zbyt mocny (ostatnio nie za bardzo mogę pić mocną kawą) i intensywny. W sam raz na delikatne pobudzenie. 
Deser truskawkowy był podany całkiem estetycznie (mimo braku bitej śmietany, z której zrezygnowałyśmy), a sos truskawkowy smakował jak konfitury, co poczytuję za duży plus (zwykle czuje się truskawkową chemię). 
Jeśli zaś chodzi o wystrój lokalu (przede wszystkim ogródka) muszę powiedzieć, że troszkę za dużo w nim było dodatków. Miało się wrażenie, jakby niekoniecznie każda rzecz do siebie pasowała, a wybierane były przypadkowo. Raziły też całe tony sztucznych kwiatów, które z powodzeniem można by zastąpić świeżymi (będę to powtarzała do znudzenia). Na pochwałę jednak zasługuje kącik dla dzieci, który o mały włos nie złapał mnie w nurt zabawy. Ogromny domek dla lalek, niespełnione marzenie z dzieciństwa sprawiło, że byłam gotowa zrezygnować ze wszystkich deserów świata, zostać tam i się bawić! Szkoda, że jestem taka duża :( Zresztą i chłopięca wersja zabawy, czyli drewniany tor dla samochodów, była niezwykle kusząca. Kameleon wie, jak przyciągnąć dzieci :) (przynajmniej tak mi się wydaje, bo sami wiecie... było pusto... ale może 10:00, to niekoniecznie najbardziej popularna godzina na zabawy w kawiarni).
Podsumujmy więc tę wizytę tak, że było całkiem przyjemnie w całkiem miłej kawiarni, która nie całkiem wyróżniała się spośród innych kawiarni, które są całkiem ok. No może ten kameleon lekko daje im przody...

KAMELEON, PRUSZCZ GDAŃSKI, AL. KS. WALĄGA 3







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz